Zefir zeskoczył z konia zanim ten zdążył wyhamować pęd galopu. Wpadł do rzeki, amortyzując upadek i przeturlał się po nadbrzeżu, jednocześnie wyciągając miecz. Kiedy wstawał, ciął pierwszego strażnika, wysyłając w górę fontannę krwi.
- Zabić go - krzyknął przywódca rabusiów zanim krew zdążyła spaść w dół, barwiąc rzekę karmazynowo- To tylko jeden człowiek.
- Tak - pomyślał Zefir - A was jest tylko pięciu.
Krew opadła.- Czterech.
Ciął nisko, wkładając w to całą siłę ramion. Jeżeli Ci dwaj mieli by przeżyć, ta rana nie pozwoliła by im już nigdy parać się rabowaniem. Gdyby Ci dwaj mieli by przeżyć.
Zefir zasłonił się przed ciosem włóczni ciałem jednego z właśnie zabitych bandytów. Tylko koci refleks, szkolony od małego, pozwolił mu uchylić się przed rzuconym sztyletem. Jednak nie był niepokonany. Sztylet zamiast w głowę wbił mu się w pierś.
Herszt bandytów zamarł w pozycji rzutu. Po chwili stanął jednak spokojnie, widząc, że boleśnie zranił wojownika.Kiedy krew Zefira zaczęła kapać w nadbrzeżny piasek, wraz z włócznikiem, zaczęli szykować się do ataku z dwóch stron naraz.
Wtem, człowiek trzymający włócznię zabulgotał niczym kura podczas zarzynania. Herszt spojrzał się na swojego kompana. Potem na wystającą strzałę z jego gardła.
Zefir wiedział, że musi się spieszyć. Aylia była niedaleko, a wraz z nią On. Rozpędził się na oniemiałego Bandytę i i długim szczupakiem skoczył, uderzając go w pierś. Obaj runęli w dół wodospadu. Jeszcze zanim spadli podjęli walkę, którą na chwilę przerwał upadek do zbiornika poniżej.
Ponownie zwarli się w morderczym pojedynku, tym razem pod wodą. Po krótkiej szamotaninie, Herszt w pewnym momencie jakby o czymś sobie przypomniał i wyrwał sztylet z ciała wojownika. Utrata krwi, ból, zmęczenie trzy dniowym pościgiem odezwały się ze zdwojoną siłą.
Cios nie nadszedł. Zefir ze zdziwieniem patrzył na włócznie która z olbrzymią siłą przeszyła najpierw wodę a potem samego łotra. Zaraz potem jakaś postać zanurkowała w ślad za śmiertelnym pociskiem. Goblin chwycił
barbarzyńcę za rękę wyciągając go ku górze.
Korvelius wyciągając Zefira na skalisty brzeg patrzył ze wściekłością na lekkomyślnego młodzieńca.
-Nie... Nie musiałeś - zaczął - mnie ratować.
Goblin spojrzał się w górę wodospadu na Aylię. Pomachał jej, że wszystko w porządku. Pomachała mu łukiem, jakby pokazując ulgę.
-Człowieku, gdyby nie ona, poczekał bym aż tamten by Cię zabił. Pamiętaj o tym następnym razem, kiedy znowu zapragniesz ukraść mi moją ofiarę.
Goblin chwycił go w pół, wrzucił sobie na plecy i rozpoczął długą wspinaczkę w górę wodospadu.
-------
Phillipe Niszczyciela Świtu zazdrosnym okiem patrzył na posiadłości swojego sąsiada, Charlesa Zenitu. Niedawno wysłał oddział żołnierzy, aby zrobili wypad na granicę ich terenów by ukradli i spalili co tylko wpadnie im w oko. Z siedziby Phillipe do granicy jest dwa dni drogi piechotą.
Problem w tym, że oddział nie wrócił. Ostatnia wiadomość, jaka dotarła od udziału, to ta, informująca o założeniu obozowiska na noc w ruinach Iohnsgaard.
Chodzą plotki, że w ruinach zalęgły się przedziwne szczury, wielkości dziecka albo zgarbionego starca. Jednak Phillipe nie wierzy w byle bzdurę o jakiś zwierzakach. Węszy w tym działanie Charlesa. Organizuje drugą wyprawę, na której czele stanie on sam. W końcu, jeżeli chcesz zrobić coś dobrze, musisz zrobić to sam!
Postacie, które wezmą udział w przygodzie będą do wyboru z puli.
Raczej wszyscy będą wojownikami lub wojownikami-łotrzykami (Wiecie, Conan w sumie zajmował się często kradzieżą). Twoja postać może być częścią świty Philliphe, jednym z najemników, osobą powiązaną z kimś, kto był członkiem zaginionej wyprawy.
Jeżeli ktoś nie ma przeciwko, aby jego postać zaczynała sesje ranna, może wcielić się w któregoś z żołnierzy z poprzedniej wyprawy.
Nie ma żadnego problemu, aby postać była osobą lojalną Chalresowi. Czy to jako szpieg w szeregach Philliphe czy jako osoba, która wejdzie do akcji dopiero w Iohnsgaard.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzisz mnie:D na sesji:D
OdpowiedzUsuńprzynajmniej licze że bede przyjęty:D